Pour
    Le  Merite

Armia Niemiecka w czasie I w.ś.
1914 - 1918


PRZYCZYNY I KONSEKWENCJE ZAMACHU W SARAJEWIE 1914


"JAKIEŚ PRZEKLĘTE BŁAZEŃSTWO NA BAŁKANACH STANIE SIĘ ZARZEWIEM KOLEJNEJ WOJNY."

słowa kanclerza Niemiec księcia Otto von Bismarcka

I. Wstęp - czyli preludium o " bałkańskiej beczce prochu " :

Kraina, w której leży Sarajewo w późniejszych czasach nazywana Bośnią i Hercegowiną, od antycznych czasów była pograniczem: między Grecją i Rzymem a prymitywnymi szczepami napierającymi na południe; między spadkobiercami Zachodniego Imperium Rzymskiego a Bizancjum; i znacznie później między krajami Habsburgów, Republiki Weneckiej a Imperium Tureckim. W miejscu tym przez ponad trzy stulecia przebiegała linia podziału strefy wpływów między katolicką Austrią a islamską Turcją, która po licznych podbojach władała zdecydowaną częścią Płw. Bałkańskiego. Ten stan trwał przez wieki z mniejszymi lub większymi zmianami terytorialnymi na korzyść Austrii. Jednak przyszedł w końcu czas, który doprowadził do poważnych i kolosalnych zmian na tym obszarze, a ich skutki były długotrwałe i odegrały znaczny wpływ na późniejsze wydarzenia, jakie rozegrały się w Europie. Zmurszały i zacofany gmach Imperium Ottomańskiego, chwiał się w posadach i jego władztwo na Bałkanach dobiegało końca. Słowiańskie ludy zamieszkujące te tereny, od wieków burzące i przeciwstawiające się dominacji tureckiej, coraz śmielej występowały o obalenie jej władzy i przywrócenia własnej niepodległości.

MENU DZIAŁU

Geneza wojny

Plany wojenne

Rok 1914

Rok 1915

Rok 1916

Rok 1917

Rok 1918

Bilans wojny

Skutki wojny

Link powrotny do :

działu : WOJNA

car Aleksander II Wielki przełom nastąpił w lipcu 1875 roku, kiedy to w Bośni i Hercegowinie wybuchło powstanie narodowe przeciw władzy Turcji, wspierane przez księstwo Serbii i Czarnogóry. Zryw ten miał, jak się miało rychło okazać doniosłe znaczenie, przyczynił się walnie do wielkiego kryzysu wschodniego (1875-1878) i wojny rosyjsko-tureckiej (1877-1878), który radykalnie zmienił porządek polityczny w południowo-wschodniej Europie, istniejący tu od wielu wieków. Powstanie wspierane zbrojnie przez Serbię i Czarnogórę trwało dwa lata. Oba te państwa w sierpniu 1876 roku wypowiedziały Turcji wojnę. Ta ostatnia zaś mimo przeżywania olbrzymiego kryzysu wewnętrznego, z całą determinacją nie przebierając w środkach tłumiła wszelki opór. W maju 1876 roku stłumili krwawo zbrojne wystąpienie Bułgarów. Dla Serbów wojna potoczyła się niepomyślnie. Tylko interwencja cara uratowała ich od katastrofy, doprowadzając do pokoju na warunkach "status quo ante bellum". Niewielka Czarnogóra położona w trudno dostępnym górskim terenie walczyła nadal.

Trudną sytuację Turcji wykorzystać chciała Rosja. Car Aleksander II ogłosił w kwietniu 1877 roku wojnę z Turcją. Oficjalną przyczyną jej wypowiedzenia było odrzucenie przez Turcję projektów mocarstw w sprawie ustępstw na rzecz walczących przeciw tureckiemu panowaniu Słowian bałkańskich. Faktycznie zaś Rosja (zyskawszy cichą zgodę Austro-Węgier za cenę uznania ewentualnej aneksji Bośni i Hercegowiny przez to państwo) dążyła do odzyskania dominacji na Bałkanach poprzez nowe zdobycze terytorialne i poparcie dążeń wolnościowych ludów bałkańskich. Decyzja rosyjska o wojnie miała decydujący wpływ na rozszerzenie tzw. kryzysu wschodniego. Na jej efekty nie należało długo czekać. Już w maju pozostająca do tej pory lennem tureckim – Rumunia występując po stronie Rosji jako jej sojusznik proklamowała pełną niepodległość.

walki pod Plewną 1877 Wojska rosyjskie wkroczyły do Rumunii a następnie do Bułgarii, gdzie toczyły się ciężkie walki z wojskami tureckimi. Zimą 1877 roku Rosjanie stali już u progu Adrianopola, a Turcja znalazła się u progu ostatecznej klęski. W styczniu 1878 roku wojska rosyjskie znalazły się w pobliżu Stambułu, jednak nie zdobyły go, albowiem 31 stycznia podpisano zawieszenie broni. A stało się to głównie dzięki interwencji dyplomatycznej Anglii, która z wielkim niepokojem obserwowała sukcesy Rosji w tej wojnie, podparta została ona interwencją jej floty, która wpłynęła na morze Marmara. Anglicy nie chcieli dopuścić do umocnienia wpływów rosyjskich na Bałkanach, a zwłaszcza opanowania cieśnin. Umocnienia tych wpływów nie chciały też Austro-Węgry, które ostrzegły Petersburg przed utworzeniem wielkiego państwa słowiańskiego uzależnionego od Rosji. Obawy przed interwencją Anglii i Austro-Węgier skłoniły Rosję do wyrażenia zgody na rozejm, którego warunki i tak były dla niej korzystne. 03.03.1878 roku w San Stefano pod Stambułem podpisano pokój. Nie likwidował on wprawdzie panowania Turcji w Europie ani też nie dawał Rosji kontroli nad cieśninami, niemniej warunki nałożone na Turcję były bardzo ciężkie. Musiała, bowiem uznać całkowitą niepodległość swych dotychczasowych lenników - Rumunii, Serbii i Czarnogóry, przy jednoczesnym powiększeniu terytoriów tychże państw. Na mocy traktatu powstało Wielkie Księstwo Bułgarii, wprawdzie temu nowemu państwu nie przyznano niepodległości i pozostawać miało w zależności lennej od Turcji, to tylko kwestią czasu było, kiedy i to państwo uwolni się od tej zależności. Tak zakończyła się zwycięska wojna Rosji z Turcją - ostatnia zwycięska wojna w historii carskiej Rosji.

Otto von Bismarck Ostry sprzeciw wobec postanowień pokoju w San Stefano wyraziły Austro-Węgry, które wystąpiły z żądaniem zwołania konferencji mocarstw w celu rewizji traktatu. Monarchia naddunajska uważała powstanie Bułgarii za złamanie przez Rosję przyrzeczeń o rezygnacji z utworzenia silnego państwa słowiańskiego na Bałkanach, które mimo jego wasalnego statusu wobec Turcji i tak postrzegane było jako forpoczta rosyjskich wpływów na tym terenie. Anglia natychmiast poparła wniosek Austro-Węgier, gdyż sile wpływy rosyjskie na Bałkanach zagrażały jej interesom w Turcji. Niemcy wyraziły chęć mediacji w tym sporze i zaprosiły przedstawicieli zainteresowanych stron do Berlina. Rosja zmuszona została do ustępstw i wyrażenia zgody na jej uczestnictwo. W taki sposób doszło do Kongresu Berlińskiego, który obradował w czerwcu i lipcu 1878 roku. W wyniku jego postanowień doszło do znacznych rewizji postanowień rosyjsko-tureckich, z korzyścią dla Imperium Osmańskiego. Austro-Węgry otrzymały na 30 lat władzę cywilną i wojskową nad Bośnią i Hercegowiną, która formalnie nadal pozostawała pod zwierzchnictwem Turcji. W ten oto sposób monarchia Habsburgów pozyskała nową prowincję, która w perspektywie czasu miała przynieść jej więcej problemów i zmartwień niż korzyści, a w ostatecznym rozrachunku stała się jej "fatum", który doprowadził ją do ostatecznego upadku.

bałkański kocioł Objęcie władzy w tej krainie nie przyszło wojskom austriackim zbyt łatwo. Ludność miejscowa, głównie muzułmańscy Bośniacy, nie życzyła sobie zmiany okupacji tureckiej na austro-węgierską i chwyciła za broń. Monarchia naddunajska musiała użyć znacznej siły wojskowej, aby złamać ten opór, a samą stolicę - Sarajewo opanowano i zdobyto szturmem 19.08.1878 roku. Kongres berliński nie przyniósł jednak ostatecznego, definitywnego czy trwałego rozwiązania problemów bałkańskich. Miało być wręcz przeciwnie, konflikty i zatargi narastały, a Bałkany były ogniskiem ciągłych niepokojów w Europie, które w niecałe pół wieku później stały się miejscem zapalnym wielkiego kataklizmu. Dla samych Austro-Węgier miał on wymierne korzyści, wzmocnił ich wpływy w zachodniej części Bałkanów i dawał im w rzeczywistości protektorat nad małą i słabą jeszcze wówczas Serbią. Były to jednak krótkotrwałe - jak się miało okazać - sukcesy, które przemieniły się z biegiem czasu w ustawiczne problemy. Zajęcie Bośni i Hercegowiny położyło fundament pod wrogość serbsko-austriacką. Przynależność obu tych krajów do Austro-Węgier związała monarchię habsburską z problemem południowosłowiańskim. Jak długo Serbia pozostawała pod jej wpływem, tak długo problem ten nie był dla całości Austro-Węgier groźny. Ale od 1903 roku sytuacja się zmieniła i Serbia stała się potężnym ośrodkiem ruchu zjednoczenia narodów południowosłowiańskich.

II. W 30 lat później - czyli " bałkańskiej beczki z prochem " ciąg dalszy :

Rok 1908 pierwsze lata XX wieku. Od wyżej opisanych wydarzeń upłynęły trzy dziesięciolecia. Europa żyła we względnym spokoju i wolna była od czasu wojny rosyjsko-tureckiej od większych konfliktów zbrojnych. Na Bałkanach mimo ustawicznych niepokojów również było względnie spokojnie. Ale napięcie narastało i to znowu tutaj powstać miał kolejny poważny kryzys europejski, który zagroził wybuchem konfliktu zbrojnego. I znowu jak poprzednio wszystko zaczęło się od "chorego człowieka znad Bosforu" - Turcji. W lipcu 1908 roku wybuchł bunt garnizonów tureckich w Macedonii, kierowany przez organizację nacjonalistyczną "Jedność i Postęp", skierowany głównie przeciwko absolutyzmowi sułtana Abdul-Hamida. W wyniku rozszerzania się rewolty Abdul-Hamid zrezygnował z rządów absolutnych i przystał na formę rządów konstytucyjnych.

Sarajewo w początkach XX w. W tymże roku upływał termin ważności austro-węgierskiego 30 letniego mandatu w administrowaniu Bośnią i Hercegowiną, uzyskanego na mocy postanowień kongresu berlińskiego. Zbliżał się, więc kolejny problem do rozwikłania. W wyniku wrzenia wewnętrznego w Turcji inspirowanego przez ruch "młodoturecki", doszło wkrótce do eskalacji wydarzeń na Bałkanach grożących wybuchem wojny. 05.10.1908 roku Bułgaria ogłosiła proklamację niepodległości, ustanawiając tym samym własną niezależność od państwa osmańskiego. Jednak nie to stało się sensacją dnia. W tym samym, bowiem czasie doszło do bardziej doniosłego wydarzenia, który doprowadził do kolejnego kryzysu dyplomatycznego na Bałkanach. I tak jak 30 lat wcześniej jego zapalnikiem była Bośnia i Hercegowina. Austro-Węgry bez żadnej "konsultacji" dyplomatycznej z sygnatariuszami układu z 1878 roku, zaanektowała tą prowincję i przyłączyła ją w skład państwa. Stan faktyczny przeobrażono, więc w stan prawny. Powodem aneksji była obawa rządu wiedeńskiego przed objęciem tych obszarów przez ideę ruchu młodotureckiego i wznieceniem rozruchów rewolucyjnych w wielonarodościowym państwie. Jednak prawdziwym podłożem aneksji było osłabienie Serbii, miała ona pokazać siłę monarchii naddunajskiej i że iluzją są nadzieje Serbów na jej rozbicie. Przeciwnie zjednoczenie Słowian południowych będzie mogło nastąpić właśnie pod berłem Habsburgów.

Czyn dokonany przez Austro-Węgry spotkał się z ostrym potępieniem ze strony Turcji, Czarnogóry i Serbii, które poparła zdecydowanie Rosja. Zgłosiła ona sprzeciw nie tyle zresztą przeciw samej aneksji, lecz przeciw jednostronnej formie jej dokonania bez zgody sygnatariuszy traktatu berlińskiego. Początkowo państwa te zagroziły wojną, ale stanowcze opowiedzenie się Niemiec po stronie Wiednia zmusiło je do pogodzenia się z sytuacją i na początku 1909 roku państwa te oficjalnie uznały aneksję. W ten sposób zakończył się, formalnie rzecz biorąc, tzw. kryzys bośniacki, który w ciągu kilku miesięcy utrzymywał Europę w stanie napięcia. Monarchia habsburska po przyłączeniu nowej prowincji powiększyła własne terytorium o 51.000 km kw. i przybyło jej 2 mln nowych poddanych, głównie Bośniaków, Serbów i Chorwatów. Nie stała się ziemią koronną Austrii jak Słowenia i nie była rządzona drogą okrężną przez Budapeszt jak Chorwacja. Była wspólną domeną austro-węgierską administrowaną przez wojskowego gubernatora. Była najbardziej upośledzonym, najbiedniejszym i najbardziej zapalnym i niespokojnym regionem całej monarchii. W Bośni i Hercegowinie stale utrzymywało się poważne napięcie polityczne, a zamieszkujący tam Serbowie prowadzili ożywioną działalność spiskową skierowaną przeciwko rządowi w Wiedniu.

wojna bałkańska 1912 Napięcia nie usunęło nadanie 17.02.1910 roku tej prowincji specjalnej konstytucji, przynoszącej temu terytorium pewną autonomię. Podsycane było ono jeszcze przez antagonizmy zamieszkujących te ziemie narodów, których i tak było wiele w całej monarchii. Żyli tu obok siebie ludzie używający wprawdzie tej samej mowy serbsko-chorwackiej, ale dwóch różnych alfabetów i trzech różnych wyznań religijnych: islamscy Bośniacy, prawosławni Serbowie i katoliccy Chorwaci. Mimo tych wzajemnych niechęci, wiązał je jeden cel oderwanie się od Austrii i złączenie się z wolną i niepodległą Serbią. Narastały tendencje odśrodkowe i nacjonalistyczne, tworzyły się głównie wśród młodzieży i studentów nielegalne i wywrotowe organizacje spiskowe i anarchistyczne. Nasilały się ataki terrorystyczne i zamachy na przedstawicieli lokalnych władz austriackich.

wojna bałkańska 1912 Ścierające się na Bałkanach wpływy wielkich państw takich jak Rosja i Austro-Węgry oraz wzrastające aspiracje mniejszych państw słowiańskich na tym obszarze, a także Grecji względem coraz słabszej Turcji przyczyniały się do ustawicznego wzrostu napięcia w tym regionie Europy. Państwa bałkańskie chcąc wyzyskać zaangażowanie Turcji w wojnie z Włochami pod egidą rosyjską rozpoczęły tworzyć wspólny front wymierzony przeciwko niej. 13.03.1912 roku zawarty został sojusz bułgarsko-serbski, 29.05. bułgarsko-grecki, w czerwcu Grecja i Czarnogóra ogłosiły mobilizację, 02.07. Bułgaria, Serbia i Grecja podpisały wspólną konwencję wojskową. Pod koniec lipca tego roku powstanie antytureckie wzniecili Albańczycy i rząd w Stambule kierowany przez młodoturków zmuszony był w miesiąc później przyznać Albanii ograniczoną autonomię. We wrześniu wybuchły zamieszki antytureckie w Macedonii, które poparły trzy sprzymierzone ze sobą państwa bałkańskie. 08.10. wojnę Turcji wypowiedziała Czarnogóra, do której przyłączyły się 17.10. Bułgaria, Serbia i Grecja. W ten sposób wybuchła I wojna bałkańska.

Austro-Węgry nie chciały wzmocnienia Serbii i dlatego z całkowitym spokojem oczekiwały na spodziewaną i rychłą jej klęskę w wojnie z Turcją. Stało się jednak wręcz przeciwnie. Sprzymierzone ze sobą państwa bałkańskie, zwłaszcza bułgarskie odniosły poważne sukcesy, spychając wojska tureckie aż pod Stambuł. Dzięki mediacji innych państw doszło do rozpoczęcia rozmów pokojowych, które nie przyniosły jednak spodziewanych rezultatów. Dla Wiednia klęska Turcji była poważnym ciosem. Wprawdzie latem 1913 roku - nie bez zakulisowych starań dyplomacji austriackiej - zwycięzcy pobili się z kolei pomiędzy sobą o podział łupów, ale nie zmieniło to już sytuacji. Interesy Austrii na półwyspie zostały poważnie nadszarpnięte. Wzrosła znacznie rola Serbii. Państwo to nie tylko rozszerzyło swoje terytorium, ale też od tej chwili stało się liderem południowosłowiańskiego ruchu wyzwoleńczego. Było zaś pewne, że Austria dobrowolnie nie zrzeknie się swoich praw do Bośni i Hercegowiny. W tym zatargu leży rzeczywista geneza wojny 1914 roku.

III. Przed zamachem - czyli o loncie przy " bałkańskiej beczce prochu " :

Historia ( znawcy i badacze zajmujący się tym okresem ), dawno już wydała swój sąd o przyczynach I wojny światowej. Konflikt był nieunikniony, nawet gdyby stopa dziedzica tronu Habsburgów nigdy nie stanęła na bruku Sarajewa. Wcześniej czy później rywalizacja potęg europejskich doprowadziłaby do wybuchu - w tzw. "kotle bałkańskim" albo gdzie indziej - a w rezultacie musiała się rozsypać w proch zmurszała monarchia austro-węgierska, tak jak umrzeć musiał "chory nad Bosforem" (Imperium Tureckie), któremu Habsburgowie zdążyli jeszcze przed własnym upadkiem odebrać Bośnię i Hercegowinę. Franciszek Ferdynand

Cokolwiek by jednak powiedziano lub napisano, zawsze trzeba przyznać, że w dramacie sarajewskim stanęły naprzeciw siebie dwie siły: jedna zadufana w swej wielkości i sile, wierząca w przeznaczenie monarchii habsburskiej; druga dynamiczna, rozsadzająca Austro-Węgry i cały XIX-wieczny porządek w Europie (Serbia). Oto migawkowy obraz a raczej wielki skrót, ale jakże wymowny i symboliczny zarazem, niż rzeczywista przyczyna zmagań wojennych, których początek zwykło się określać jednym wyrażeniem - słowem: Sarajewo.

Jak doszło do zamachu? Dlaczego się powiódł? Na te i wiele innych pytań również już napisano wiele prac naukowych. Jedno jest pewne jego podłożem był antagonizm serbsko-austriacki, a zamach mógł być możliwy do zrealizowania, albowiem to same władze monarchii habsburskiej ułatwiły zadanie zamachowcom. Już w marcu 1914 roku ogłoszono opinii publicznej planowaną wizytę następcy tronu w Bośni. Wkrótce potem największe dzienniki prasowe w całej monarchii naddunajskiej podały dokładną datę tej wizyty oraz ze szczegółami opisały, jaką trasą nastąpi uroczysty przejazd przez ulice Sarajewa. Mało tego - informowano także - o obecności żony arcyksięcia, która po raz pierwszy uczestniczyć miała w tak uroczystym akcie państwowym. Jako morganatyczna małżonka następcy tronu do tej pory, ze względu na zakaz cesarza Franciszka Józefa, nie miała do tego prawa.

Nic nie zmuszało przyszłego dziedzica korony habsburskiej do odwiedzenia Sarajewa. Nie zaistniały żadne okoliczności, które wymagałyby jego przyjazdu dla zaakcentowania władania austro-węgierskiego. Względy natury wojskowej nie wymagały w ogóle osobistej obecności generalnego inspektora wszystkich sił zbrojnych cesarstwa - takie było stanowisko arcyksięcia - w letnich manewrach dwóch korpusów, jakie miały odbyć się na terenie Bośni. Nikt też nie nalegał, aby przejeżdżał ulicami miasta ostentacyjnie paradnym korowodem. Sam cesarz Franciszek Józef był temu przeciwny.

Franciszek Józef z żoną Zofią Była to osobista decyzja arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Wizytę w Bośni i uczestnictwo w manewrach zaplanował już wiosną 1914 roku. Był to jednak krok bardzo lekkomyślny wobec antyaustriackich nastrojów wśród ludności południowosłowiańskiej. Już owe manewry spełnić miały rolę groźnej demonstracji siły ze strony Wiednia, ale w praktyce stały się prowokacją. Zarówno policja jak i władze administracyjne doskonale sobie zdawały sprawę z istniejącego wrzenia, a nawet były poinformowane o możliwości zamachu. Pamiętano, że w roku 1910, podczas przejazdu cesarza Franciszka Józefa przez Sarajewo, który zorganizowano po bardzo starannych przygotowaniach i z zachowaniem wszystkich środków ostrożności, planowano również dokonać zamachu.

Franciszek Józef z rodziną Franciszek Ferdynand miał własne racje i ambicje. Jedne, jak prestiż dynastii, wysuwał na plan pierwszy. Inne przemilczał. Dlatego też odrzucił wszelkie rady i nie usłuchał głosów namawiających, aby z już powziętego zamiaru zrezygnował. Arcyksiążę był ostoją i nadzieją kół skrajnie klerykalnych i wszechniemieckiego kręgu Austro-Węgier. Poza tymi kołami wzbudzał antypatię i wrogość. Jego charakter przysparzał mu tyleż przeciwników, co jego poglądy. Głośną w swoim czasie koncepcję trójnarodowości monarchii austro-węgiersko-słowiańskiej arcyksiążę rozwinął w politykę wygrywania Słoweńców i Chorwatów przeciwko Serbom, Słowaków przeciwko Czechom, Ukraińców przeciwko Polakom, wszystkich zaś Słowian chciał użyć jako przeciwwagi dla Węgrów w interesie wzmocnienia elementów austro-niemieckich.

Nic więc dziwnego, że zyskał sobie wrogość tak rozbieżnych politycznie środowisk, jak madziarscy feudałowie, istryjscy Włosi, polscy zwolennicy kursu prohabsburskiego i nacjonaliści serbscy. Franciszek Ferdynand uważał, że musi - dla poparcia tej polityki - ukazać się na ulicach Sarajewa. Był przekonany, że w tym najczulszym punkcie monarchii mieszkańcy powitają go jeśli nie hołdem, to ukorzeniem się. Wierzył niezachwianie, z uporem płynącym z ograniczonych horyzontów myślowych, w swoją świetlaną przyszłość. Nie zrażał się tym, że szykowano już na niego poza terenem Bośni bodaj z tuzin zamachów.

Sarajewo 1914 Myśl o dokonaniu zamachu na czołowego reprezentanta Austro-Węgier nie pojawiła się nagle, wśród młodych bośniackich Serbów, którzy dążyli do oderwania tej prowincji od Austrii. Dojrzewała przez długie lata, ale do realizacji nie dochodziło (m.in. nieudana próba zamachu na cesarza z 1910 roku). Natomiast dochodziło do zamachów na innych przedstawicieli monarchii. Planowano także dokonać zamachu na wojskowego gubernatora Bośni, generała Potiorka. Jednak wiosną 1914 roku po podaniu do publicznej wiadomości o planowanym przyjeździe do Sarajewa następcy tronu, zamiar dokonania zamachu został skrystalizowany. Nie była to decyzja bynajmniej nagła, arcyksiążę figurował już od blisko dwóch lat wśród osób, na które planowano zamach. Przyszli zamachowcy byli ludźmi młodymi, głównie studentami wychowanymi w duchu ruchu "Młodej Bośni".

Otrzymali uzbrojenie w Serbii za sprawą tajnego stowarzyszenia serbskiego "Czarna Ręka", które miało powiązania z serbskim wywiadem, głównie za sprawą pułkownika Dragutina Dimitrevicia - szefa wywiadu i jednocześnie przywódcy "Czarnej Ręki", w której znany był pod pseudonimem - pułkownik Apis. Organizacja ta skupiała oficerów serbskich, którzy odegrali w 1903 roku główną rolę w krwawym zamachu na życie króla serbskiego Aleksandra, ostatniego z rodu Obrenowiciów. Jego następcą został Piotr I, przedstawiciel drugiej dynastii serbskiej Karadziordziewiciów. Pod tym nowym panowaniem Serbia przeszła zdecydowanie z dawnej orientacji austriackiej na orientację rosyjską. Ludzie z organizacji "Czarna Ręka" pragnęli uzyskać decydujący wpływ na politykę państwa. Na tym tle doszło do ostrego konfliktu z politykami cywilnymi z pozostającej u steru rządów partii radykałów.

Sarajewo 1914 Szef policji w Sarajewie, nie cieszył się z zapowiedzianej wizyty arcyksięcia. Innym mogła przynieść zaszczyty i wyróżnienia. Jemu wróżyła tylko same kłopoty. Znał słabość miejscowej policji. Zewsząd płynęły ostrzeżenia, że ludność Bośni i Hercegowiny jest w nastroju buntowniczym. Szef lokalnej policji i wyżsi dostojnicy austriaccy w Bośni słali ostrzeżenia do Wiednia, dopraszając się zmiany decyzji albo przynajmniej największych możliwie środków ostrożności. Zażądano przysłania posiłków policyjnych, które otrzymano. Na dwa tygodnie przed datą wizyty wprowadzono wzmożoną kontrolę w najbliższej okolicy miasta. Zapobiegliwy szef policji na próżno wydawał swoje rozkazy. Zrobił wszystko, co było w jego mocy. Środki ostrożności, jakie przedsięwziął, niczym nie różniły się od ochrony, jaką zmobilizowała policja dla samego cesarza. Więcej mogło zrobić tylko wojsko, które ustawiono wyciągniętym szeregiem wzdłuż całej trasy przejazdu Franciszka Józefa ulicami Sarajewa w 1910 roku. Obecnie jednak miejscowe, garnizonowe jednostki uczestniczyły w zaplanowanych manewrach i ochrona spoczywała wyłącznie na lokalnej policji.

Sarajewo 1914 Po stronie serbskiej były czujniejsze oczy. Do przedstawicieli rządu serbskiego dochodziły wieści o planowanym zamachu i kto jest głównym jego inspiratorem. Rząd serbski próbował równocześnie ostrzec Wiedeń - w sposób dyplomatyczny, a więc mglisty i niewiążący. Zadanie to zlecono ambasadorowi serbskiemu w Wiedniu, który wywiązał się z niego w sposób pośredni. W dniu 5 czerwca ambasador podczas rozmowy z ministrem finansów Leonem Bilińskim napomknął coś o niebezpieczeństwach, na które następca tronu się naraża. Biliński odpowiedział: "- Miejmy nadzieję, że nic się nie wydarzy". Ostrzeżeń było zresztą więcej, lecz w Wiedniu nie chciano ich traktować poważnie. W niektórych kręgach władzy w cichości ducha myślano, że nie będzie wielkiego nieszczęścia, jeśli się arcyksięciu coś przytrafi.

Wyświetlono już wiele kwestii tyczących się genezy zamachu, jego organizacji i jego wykonania, a mimo to pozostaje jeszcze wiele niewiadomych. Wywiad serbski miał ścisłe powiązania z wywiadem rosyjskim. Nie wiadomo wszakże i zapewne nie dowiemy się nigdy, czy wywiad rosyjski wiedział o przygotowaniach do zamachu i jakie w tej kwestii zajmował stanowisko. Nie ulega wątpliwości, że inicjatywa wyszła od oficerów i organizacji "Czarnej Ręki".

IV. Zamach - Sarajewo 28 czerwca 1914 roku. Iskra, która podpala lont przy " bałkańskiej beczce prochu " :

28 czerwca 1914 roku przypadł w niedzielę. Dzień ten był dla Serbów datą pamiętną. Była to rocznica bitwy na Kosowym Polu. Tego dnia 1389 roku państwo serbskie padło pod uderzeniem Turków. Niektórzy gotowi byli upatrywać w wyborze tej właśnie daty dla wizyty arcyksięcia celowe wyzwanie serbskich uczuć narodowych. Jest to również rocznica innego wydarzenia historycznego, które - być może - chcieli Austriacy przypomnieć Serbom. Oto 28 czerwca 1881 roku zawarto konwencję austro-serbską. Serbia zobowiązała się uzależnić swą politykę zagraniczną od woli Wiednia, w zamian uzyskała poparcie monarchii habsburskiej dla dążeń rewindykacyjnych na południu.

moment zamachu Dzień oficjalnej wizyty następcy tronu austriackiego i węgierskiego w Sarajewie, gdzie znaczną część ludności stanowili Serbowie, nie był więc szczególnie szczęśliwie wybrany. Tym bardziej, że pośród ludności serbskiej Bośni i Hercegowiny panowało wrzenie, a w ostatnich latach kraj ten był widownią kilku zamachów na życie dygnitarzy austriackich. Tymczasem gubernator wojskowy kraju generał Oskar Potiorek i w ogóle władze wojskowe stały na stanowisku, że podróż arcyksięcia ma charakter wyłącznie wojskowy i odsunęły wielkorządcę Bośni ministra Leona Bilińskiego oraz czynniki cywilne od udziału w organizowaniu przyjęcia dostojnego gościa. Wojsko nie zatroszczyło się wszakże o zapewnienie arcyksięciu należytej ochrony.

Władze cywilne domagały się, aby wzdłuż ulic, którymi miał przejeżdżać następca tronu, ustawiono kordon wojska. Okazało się jednak, że w rojącej się zwykle od żołnierzy stolicy Bośni znajduje się zaledwie jedna kompania piechoty, korpus sarajewski nie powrócił bowiem jeszcze z manewrów. Było też zbyt mało policji. Na trasie przejazdu arcyksięcia jeden policjant stał od drugiego w odległości około 100 metrów. Tych członków świty arcyksiążęcej, którzy orientowali się w sytuacji i doradzali następcy tronu odwołanie uroczystego wjazdu do Sarajewa i powrót do Wiednia, generał Potiorek zapewnił, że jako gubernator bierze pełną odpowiedzialność za przebieg uroczystości. Sekretna choroba osłabiła sprawność generalskiego mózgu. Ale jego stanowisko rozstrzygnęło sprawę.

Sarajewo 1914 W niedzielę, 28 czerwca 1914 roku, następca tronu wraz z małżonką hrabiną Zofią Chotek, księżną Hohenberg udał się do Sarajewa, na spotkanie śmierci. Dla arcyksięcia była to niedziela po manewrach w pobliskich górach, radosne odprężenie po trudach polowych. Arcyksięstwo przyjechali wyświeżeni po nocy spędzonej w Ilidży, pobliskiej miejscowości kuracyjnej. Zamierzali powrócić do niej wieczorem. Niewielką odległość dzielących kąpiele siarczane od Sarajewa, przebyli koleją. Wysiedli na skraju miasta przy fabryce tytoniowej.

Tu oczekiwali już generał Potiorek, burmistrz miasta Fehim Czurcic i inni notable. Przygotowano sześć samochodów, w tym dla arcyksięcia otwarty marki "Graef und Stift". Wszystko było gotowe do paradnego przejazdu prawie tą samą trasą, którą jechał w swoim czasie Franciszek Józef, wzdłuż bulwaru nad brzegiem rzeki Miliaczki, przepływającej przez Sarajewo. Powitanie wypadło uroczyście. Miejscowi dygnitarze odetchnęli, widząc, jak dostojni i kłopotliwi zarazem goście wraz ze świta rozsiadają się w samochodach. W pierwszym aucie wyjechali na trasę szef ochrony z trzema ludźmi. W drugim pojechał szef policji i burmistrz Sarajewa. Generał Potiorek osobiście asystował arcyksięciu i księżnej w trzecim. Dla skąpych sił policyjnych zabrakło samochodów, a nawet dorożek, aby wzmocnić wcale zresztą nie małe, ponad 400 osób liczące posterunki rozstawione wzdłuż drogi. Samochody na wyraźne życzenie arcyksięcia jechały wolno. Chciał, żeby ludzie stojący wzdłuż trasy dobrze go widzieli. Arcyksiążę ubrany był w paradny mundur generała kawalerii. Niebieskie sukno kurtki mundurowej odcinało się efektownie od bieli sukni i kapelusza księżny. Zielony pióropusz na czapce generalskiej i pierś usłana orderami musiały z daleka rzucać się w oczy.

Ludność miasta licznie wyległa na ulice wzdłuż trasy przejazdu, armaty w forcie gotowe były do oddania salw honorowych, a w ukryciu czaili się już zamachowcy. Napisano kiedyś, że orszak arcyksięcia jechał przez szpaler zamachowców. Jest w tym wiele przesady. Było ich siedmiu, ale głównych wykonawców było trzech: Nedeljko Cabrinovic, Gavrilo Princip i Trifko Grabez, Bośniacy, a więc poddani austriaccy, ale Serbowie, w Serbii nie w Austrii widzący swą ojczyznę. Gdy para arcyksiążęca wraz ze świtą jechała do ratusza, w kolumnie samochodów pośród licznie zgromadzonej na ulicach publiczności, czeladnik drukarski Cabrinovic rzucił bombę. Ale arcyksiążę zdołał odrzucić ją ręką, tak że eksplodowała na jezdni, odłamek ranił adiutanta. Zamachowca zdołano pochwycić i sądzono, że największe niebezpieczeństwo już minęło.

Nie przewidziano bowiem iż zamachowców może być więcej. Po uroczystości powitalnej w ratuszu następca tronu wyraził chęć odwiedzenia w szpitalu rannego oficera - ofiary zamachu. Podczas jazdy z ratusza do szpitala uczeń Gavrilo Princip oddał do pary arcyksiążęcej dwa strzały; były to strzały śmiertelne. Zamachowca natychmiast ujęto i kiedy poturbowanego w szarpaninie doprowadzano go do aresztu, auto z arcyksięstwem dojechało do siedziby gubernatora. Oboje byli jeszcze przytomni, ale ich życie już dogasało. O wpół do dwunastej, półtorej godziny po przyjeździe do Sarajewa, w sali przygotowanej na uroczyste przyjęcie, naprędce przystosowanej do ostatniego pożegnania, złożono zwłoki arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego małżonki, księżny Hohenberg. Przybyły z pobliskiego klasztoru zakonnik franciszkański udzielił małżonkom ostatniego namaszczenia "in articulo mortis". Dzwony zaczęły bić w kościołach Sarajewa. Jak się miało okazać było to podzwonne dla całej monarchii habsburskiej.

V. Po zamachu - czyli o tlącym się już loncie przy " bałkańskiej beczce prochu " :

Wiadomość o zabiciu następcy tronu już we wczesnych godzinach popołudniowych rozeszła się we wszystkich krajach monarchii. Od razu zaznaczyła się różnica pomiędzy uczuciami wywołanymi śmiercią niezbyt popularnego arcyksięcia a rozumieniem politycznego znaczenia sprawy. Na dworze wiedeńskim i w rządzie budapeszteńskim więcej było uradowanych niż bolejących. Nie mogli jednak przeczuć, że zmarły pociągnie ich z sobą w upadku i, że rozpętana katastrofa światowa pochłonie ich wszystkich.

A teraz słowo - będzie to miało poważne konsekwencje polityczne - o uroczystościach pogrzebowych zamordowanego następcy tronu. Ograniczono je do form najskromniejszych. Zadbał o to wielki ochmistrz dworu, który mścił się za okazywaną mu przez zmarłego wzgardę i niechęć. Zwłoki arcyksięcia nie spoczęły, tak jak wszystkich członków dynastii, w krypcie rodowej Habsburgów w podziemiach kościoła kapucynów w Wiedniu, lecz w kościele w Arstetten. Pogrzeb odbył się skromnie 4 lipca 1914 roku a następcy tronu i generalnemu inspektorowi armii odmówiono asysty wojskowej.

Kule zamachowca serbskiego położyły kres życiu następcy tronu Habsburgów w chwili, gdy w Wiedniu ustalono już zasady austriackiej ofensywy dyplomatycznej na Bałkanach. Zamach sarajewski ugodził w arcyksięcia, ale przede wszystkim ugodził w autorytet monarchii. I monarchia Habsburgów nie mogła spokojnie przejść nad tym do porządku, nie mogła faktu tego zignorować, musiała reagować ostro. Brzmi to jak paradoks, ale taka była rzeczywistość. Zamach sarajewski wsunął rządowi austriackiemu w ręce atut silny i żywo przemawiający do całej ówczesnej monarchicznej jeszcze Europy. Atutem tym było dokonane przez Serbów królobójstwo. Spodziewano się, że uroczystości pogrzebowe zamordowanego następcy tronu sprowadzą do Wiednia przedstawicieli wszystkich panujących dynastii europejskich i w atmosferze powszechnego oburzenia nastąpi publiczne potępienie królobójców i ich protektorów. Od udziału w takim potępieniu nie mogłaby się uchylić i carska Rosja. Austria w walce politycznej przeciwko Serbii dostałaby do rąk oręż silny.

Małostkowe wszakże intrygi dworskie i niechęć, która otaczała w tych kołach Franciszka Ferdynanda, wytrąciły broń tę z ręki Austriakom. Uroczystości pogrzebowe były skromne i nie dopuszczono do przyjazdu monarchów europejskich. Zaprzepaszczono tą drogą niemałą szansę moralnego i politycznego izolowania Serbii na arenie międzynarodowej.

Władze wojskowe wszelako zamierzały od razu podjąć akcję przeciwko Serbii, władze polityczne zajmowały stanowisko ostrożniejsze. Uważano, że dopóki się nie wykaże, iż rząd serbski ponosi odpowiedzialność za zamach, akcja zbrojna przeciwko Serbii postawi monarchię w złym świetle i w opinii świata narazi na zarzut, że to Austria jest burzycielem pokoju. Należy więc czekać na koniunkturę bardziej sprzyjającą i zapewnić sobie poparcie Niemiec. Poparcie to uznano za niezbędny warunek stanowczego wystąpienia przeciwko Serbii. Celem wystąpienia miało być unieszkodliwienie raz na zawsze Serbii przez przejaw siły monarchii. Wkrótce poparcie to uzyskano otrzymano zielone światło do bardziej radykalnych działań.

Wszyscy dążący do rozstrzygnięć siłowych sądzili, że przyszły konflikt będzie zatargiem lokalnym i ograniczy się tylko konfliktu austro-serbskiego, jednak srodze się zawiedziono. Nikt wówczas nie myślał o wojnie europejskiej, a cóż dopiero światowej. Miała to być kolejna wojna bałkańska - zatarg zbrojny o znaczeniu lokalnym. Ale iskra wywołana przez zamach w Sarajewie podpaliła już lont, który zaczął się już tlić pod bałkańską beczką prochu - beczką, która już wkrótce miała eksplodować. Echa tej eksplozji rozniosły się niestety na całą ówczesną Europę pogrążając ją w odmętach największego jak do tej pory konfliktu zbrojnego w jej dotychczasowych dziejach.

EPILOG

Los nie okazał się łaskawy dla uczestników zamachu. Aresztowano, wyłapano wszystkich, również tych, którzy choćby przez jedną noc ich przygarnęli, przechowali broń lub w inny sposób nieśli pomoc. 29 października 1914 roku sąd w Sarajewie ogłosił wyrok w sprawie uczestników zamachu na następcę tronu. Gavrilo Princip, Nadeljko Cabrinovic i Trifko Grabez zostali skazani na 20 lat więzienia za zdradę stanu i morderstwo. W dniu popełnienia zbrodni żaden z nich nie ukończył 20 roku życia, a według obowiązującego kodeksu nieletnich nie wolno było skazywać ani na karę śmierci, ani na wiezienie dłuższe niż lat dwadzieścia. Czterej pozostali zamachowcy nieco starsi od wymienionej wyżej trójki, jako pełnoletnich, skazano na karę śmierci.

Skazanych osadzono w twierdzy terezińskiej, austriackim Theresienstadt, gdzie panował straszny rygor więzienny. Żaden z nich nie dożył końca wojny. Dwójka z nich zmarła w 1916 roku, Princip dotrwał w wiezieniu prawie do końca wojny. Ale i on zmarł z wycieńczenia organizmu 28 kwietnia 1918 roku. Po wojnie jego prochy i innych uczestników zamachu przewieziono do Sarajewa i złożono na tamtejszym cmentarzu.

Większe znaczenie miały wszakże losy nie wykonawców, lecz inspiratorów i kierowników zamachu. Rozegrały się one już w latach wojennych. Zaostrzył się wówczas w Serbii konflikt pomiędzy wojskowymi a politykami cywilnymi. Oficerowie odpowiedzialnością za klęskę serbską obarczali rząd, twierdzili, że przegraną spowodowały błędy popełnione przez władze cywilne. Spór zaogniał się i przysparzał rządowi wiele trudności. A pułkownik Dimitrievic jako szef wywiadu wiedział o różnych sprawach i dla wielu polityków mógł być niebezpieczny.

Uderzono więc w niego, oskarżono go o przygotowanie puczu wojskowego celem obalenia rządu i zastąpienia go dyktaturą wojskową. Na przełomie 1916/1917 regent książę Aleksander i premier rządu zdecydowali się zlikwidować siłą niebezpieczną grupę oficerską. W początkach 1917 roku aresztowano Dimitrijevica i kilkunastu oficerów. Prowadzony w Salonikach proces przed sądem wojennym zakończył się wydaniem wyroków śmierci i wieloletniego więzienia. Wyroki wykonano 26 czerwca 1917 roku.

Powyższy tekst dostępny także na łamach magazynu internetowego HISTMAG

tekst :  na podstawie źródeł patrz bibliografia

Powrót na stronę główną działu : WOJNA
Copyright 2004 © by Home Page   All rights reserved. ®